Pagina 34 (PL)  B1-2024 PNKV BiuletynOnline.

Polska kultura nagrobna (część pierwsza)

Nagrobki i znikający motyl

Lex Veldhoen

Od zawsze fascynowała mnie śmierć i jej rytuały. Jako dziennikarz freelancer przetaczałem się z jednej specjalizacji w drugą pod względem tematyki, czym tylko wpadło mi w ręce. Starzejąc się, śmierć pojawia się w zasięgu wzroku, więc między innymi - aby nie lekceważyć tego nieuchronnego finału życia - skupiam się teraz również na śmierci i tym, co dzieje się wokół niej. Wcześniej pisałem między innymi o holenderskich cmentarzach.

Uważam, że kreatywne, kolorowe groby na amsterdamskich cmentarzach są bardzo odprężające, a wystawy w muzeum "Tot zover" to powiew świeżości. Pisałem o pomniku nagrobnym w Limburgii, z dwiema rękami wyciągniętymi do siebie przez mur: ona pochowana na cmentarzu rzymskokatolickim, on na sąsiednim cmentarzu protestanckim. Wiecznie wyciągające się do siebie dłonie…

A w Brukseli kaplica grobowa z płaskorzeźbą na ścianie: kobieta owinięta w materiał, wyciągająca rękę do nieba. Przez dziurę w dachu słońce świeci tylko 21 czerwca, tak że w jej otwartej dłoni pojawia się duże podświetlone serce. Moja partnerka Asia przyjechała do Holandii z Polski 27 lat temu. Oboje mieszkamy w grupie mieszkaniowej. Ona w Hilversum, na pierwszym piętrze, z widokiem na cmentarz. Razem z nią odwiedziłem kilka razy jej rodzinny grób w Polsce na pięknym, tradycyjnym cmentarzu z monumentalnymi grobami i mnóstwem (plastikowych) kwiatów. Imponujące!

Podróżując po Indiach, widziałem, że zmarli ludzie są często przynoszeni na miejsce spoczynku na kolorowo wystrojonej platformie . Jeśli zobaczysz kolorowy dywan kwiatów na indyjskiej ulicy, oznacza to, że został on rozrzucony podczas "ostatniej podróży". Wąchałem niezapomniany ostry zapach palonych zwłok w Waranasi i byłem zafascynowany "Wieżami Ciszy", gdzie Parsi (Hindusi pochodzący z Persji) kładą swoich zmarłych pośrodku czegoś w rodzaju okrągłej, przypominającej arenę wieży o tej poetyckiej nazwie, którymi następnie "zatroszczą” się sępy.

Prawie już ich nie ma, podobnie jak w Bombaju, ponieważ wiele sępów zginęło z powodu nadużywania trucizn rolniczych. W Ahmedabadzie jadłem w restauracji na dawnym cmentarzu muzułmańskim w pobliżu meczetu, pośród grobów. Były tam czcone, zadbane, błyszczące, lakierowane na zielono cementowe groby z okrągłym wgłębieniem na górze, każdy z prawdziwą czerwoną różą. Taka sielanka, że nie odbierało to apetytu.

Kiedy jesteś już po siedemdziesiątce, zaczynasz myśleć o swojej przyszłości: pochówku, kremacji, urnie, nagrobku? A ponieważ zawsze uważałem cmentarze za przygnebiające i ponure, pomyślałem, że byłoby miło spróbować wywołać uśmiech u odwiedzających. Nie śmiech, to niestosowne na takim cmentarzu, ale takiprzełamujący na chwilę smutek. I: nie zwykły nagrobek czy urna, więc co?

Artystyczna rodzina
Przyjaciele Asi mieszkają niedaleko Katowic i Oświęcimia w Chełmku. Przyjaciółka Ula jest konserwatorem zabytków, odnawia głównie malowidła sufitowe i ornamenty w kościołach i klasztorach, a także nagrobki. Razem z Asią uczęszczały do liceum plastycznego w Nowym Wiśniczu. Jej mąż Ivo był początkowo górnikiem w Katowicach, ale poznał Ulę i jej artystyczną rodzinę, i kopał dalej, mniej mniej głęboko na miejscowym cmentarzu, gdzie został grabarzem na prośbę miejscowego kościoła katolickiego.

Dziadek Uli był rzeźbiarzem, wykonał m.in. rzeźbę z piaskowca dla Pałacu Kultury w Warszawie. Ojciec Uli został kamieniarzem i uczył Ivo i Ulę grawerowania nagrobków w swoim zakładzie kamieniarskim. Razem z bratem, który polerował groby, opiekowali się nagrobkami przez kilka lat. Ula wykańczała kamienie, kontaktowała się z klientami, Ivo grawerował napisy.

Kiedy opowiedziałam Asi o moich być może nieco dziwacznych eskapadach związanych z rytuałami śmierci, powiedziała, że Ula chciałaby, żeby zrobiła dla niej zasłonę (Asia maluje białe bawełniane zasłody, które przywożę z Indii, w kolorowe siatkowe wzory przypominające zasłony) i tak doszło do transakcji: zasłona na nagrobek. Zacząłem szukać odpowiedniej formy dla mnie jako dziennikarza, która pasowałaby do tekstu, który już wymyśliłem:


Hokus pokus pilatus paf
Chciałbym być motylem
Trzepoczącym w powietrzu
Ale niestety, jestem poniżej
I zostało ze mnie tylko tyle.

Zamiast płaskiego kamienia na ziemi, połączenie między niebem a ziemią wydawało się właściwe. Miło było również móc zwrócić się do odwiedzającego ten świat umarłych (wciąż uparcie próbując żyć dalej). W ten sposób powstała mała chmurka tekstowa, umieszczona ukośnie w górę, ze zwężającą się końcówką u dołu skierowaną w stronę ziemi. Spokojna biel z czarną obwódką i płynnymi kształtami przypominającymi Toma Poesa.

Polska
Tego lata pojechaliśmy z Asią do Chełmka. Ivo i Ula właśnie wybudowali własny dom, a w ogrodzie, pod ścianą ze starą emaliowaną fontanną stoi duży nagrobek. Ula mówi: "Miałam 22 lata i poszłam na spacer na cmentarz". Nieżyjący już poprzednik Ivo wywoził ten nagrobek taczką. Zapytałam, co zamierza z nim zrobić. Odpowiedział, że wyrzuci go gdzieś na wysypisko. Zapytałem, czy mogę go kupić, czy wystarczy butelka, a on skinął głową, że tak. Wyjaśniłem sytuację mojemu ojcu. Powiedział: "Kup butelkę piwa, wina albo wódki dla tego człowieka". Grabarz bardzo się ucieszył.

W tamtych czasach grabarze byli znani z tego, że dużo pili. Mój ojciec wynajął furgonetkę, aby przetransportować kamień do domu. Wszyscy żartowali, że będzie to również mój nagrobek. Właściwie uważałam, że to niezły pomysł, początkowo chciałem wypolerować tekst, ale teraz chcę go tak zostawić, a kiedy nadejdzie czas, dodać moje imię". Chwilę później pokazują nam moją chmurę tekstu. Litery są już na swoim miejscu, podobnie jak dwa emotikony ("Johnny płacze, Johnny się śmieje, ale na odwrót). Brakuje czarnej obwódki, być może również z powodu przesądów, nie została jeszcze wykonana....

Koniec pierwszej części , Ciąg dalszy nstąpi

- - -